PEUGEOT W ALBANII - przeczytaj relację Jędrzeja Chmielewskiego

Drukuj

Warszawa, 19 maja 2012 r.

Peugeot 508 RXH - hybrydowy lew w najmniej znanym kraju Europy


Tak się jakoś złożyło, że na południe Europy udaje nam się jeździć z Peugeotem. Tym razem udaliśmy się do Albanii, najmniej znanego kraju Europy, aby przetestować 508 RXH. Nasz testowy Peugeot to samochód hybrydowy. Wyposażony jest w dwa silniki. Z przodu diesel, o mocy 160 KM, z tyłu silnik elektryczny, do tego automatyczna skrzynia biegów MCP. Całością zarządza zaawansowany system teleinformatyczny, który dba o to, aby auto jeździło ekomicznie lub szybko - w zależności od wybranego stylu jazdy. Nie mogliśmy się doczekać testu! W końcu Albania to kraj, który stereotypowo kojarzy się nam z milionem bunkrów, fatalnymi drogami i bałaganem. A jak było naprawdę? Przekonajcie się sami. Zabieramy Was na wyprawę, w której wrażenia z testu 508 RXH łączymy z opisami Albanii. 
Kraj ten leży na południu Europy. Jeśli kojarzycie położenie Chorwacji, to idąc dalej w dół mamy Bośnię i Hercegowinę a potem jesteśmy już w Albanii. Poniżej niej jest jeszcze Grecja. Najpopularniejszym kurortem Albanii jest Saranda, niewielka miejscowość położona na samym południu kraju. Dostać się tutaj można na kilka sposobów. Najdłuższa, ale zapewne najciekawsza będzie podróż własnym samochodem. Jest też opcja samolotowa, o czym pod koniec naszego testu. Do Albanii nie trzeba paszportu, wystarczy dowód osobisty. Nie ma też opłat za wjazd samochodem. Na granicy mogą się pytać o upowaznienie do wyjazdu samochodem, jeśli jest w leasingu albo wypożyczony. I to tyle. Formalności praktycznie zero. 

Bohaterem naszego testu jest Peugeot RXH, czas więc opisać nieco wersję, którą otrzymaliśmy do jazd po Albanii. A był to 508 break, czyli po naszemu kombi. Wersja z naszym ulubionym białym perłowym lakierem, bardzo bogato wyposażona. Wnętrze już doskonale znamy, więc skupimy się głównie na różnicach w stosunku do normalnej 508ki.



Jaka jest Albania? Część południowa przypomina w zasadzie wszystko to, co znamy choćby z Chorwacji. Podobne widoki, może nieco wyższa zabudowa i wszechobecny plac budowy. Albania przeżywa bowiem aktualnie gwałtowny rozwój. I jeśli traficie do hotelu, w którym 3 piętra są zamieszkane a 3 się właśnie budują, to nie ma się co dziwić. Kraj otworzył się na turystów i Saranda, najpopularniejszy chociaż nadal dla nas tani kurort, jest świetnym tego przykładem. Jeszcze kilka lat temu albańskie szosy miały mnóstwo dziur, z każdej strony straszyły bunkry a plaże i ulice były zaśmiecone. A teraz? Jakże to się zmieniło! Duża część dróg została wyremontowana i nawet jeśli nie są szerokie, to są równe. Bunkry nadal istnieją, wyjeżdżając z miasta można je spotkać usadzone niczym grzyby na zboczach, ale już nie straszą. Raczej przypominają o ponurych czas komunizmu. Niekiedy można spotkać taki bunkier odsłonięty, wtedy można podziwiać jak został sprytnie zaprojektowany. Boczne, niskie wejście, miejsce dla jednej - góra dwóch osób, komora amunicyjna i otwór strzelniczy. Te fortyfikacje są rozmieszczone w najdziwniejszych miejscach, nawet wysoko w górach. Świadectwo wojennej paranoji lokalnych kacyków. Ale te czasy już minęły. Nie minęło jednak przyzwyczajenie Albańczyków do rzucania śmieci gdzie popadnie i poza miastami można spotkać miejsca naprawdę brudne. To w zasadzie jedyny minus zwieszania czegoś więcej poza plażą. Oczywiście w miejscach naprawdę turystycznych tego się nie uświadczy. Nawet bardzo kiedyś zabrudzona plaża Sarandy jest teraz regularnie sprzątana. A jeśli chodzi o plaże, to nad pięknym i krystalicznie czystym Morzem Jońskim, plaże są głównie kamieniste. Niekiedy prywatne plaże hoteli posiadają wysypany piasek, ale to raczej rzadkość. Regułą są drobne kamyczki, dlatego warto mieć ze sobą specjalne obudowie z gumową podeszwą. I nic nie zakłóci nam wypoczynku w najbardziej słonecznym miejscu Albanii.

Akumulatory i całość napędu elektrycznego zgromadzono w jednym bloku z tyłu samochodu. Całość waży zaledwie 170 kilogramów, z czego akumulatory niecałe 50 kilogramów. W wersji RXH zawieszenie tylne jest wielowahaczowe, a więc bardzo komfortowe. Główne zadanie napędu elektrycznego to wspomaganie napędu głównego i oszczędzanie paliwa. Sprawdźmy więc jak to działa w trudnych albańskich warunkach. Napęd hybrydowy sterowany jest z pokrętła, umieszczonego pośrodku konsoli, niedaleko dźwigni skrzyni biegów. Mamy do dyspozycji 4 pozycje: auto, sport, 4x4 oraz ZEV. W trybie auto samochód sam decyduje kiedy używać którego silnika, kiedy ładować akumulatory i jak rozdzielać moc. Ten tryb jest zalecany przez Peugeota do codziennej jazdy i w większości przypadków sprawdza się znakomicie. W trybie Sport samochód ładuje akumulatory za pomocą silnika i równocześnie używa napędu elektrycznego dla uzyskania jak najlepszych osiągów. Podczas przyspieszania używane są oba silniki, co daje wrażenie, jakby w samochodzie dodano jeszcze jedną turbinę. Ten efekt jest najbardziej odczuwalny w momencie ruszania, przy wyższych prędkościach nadal czuć to wspomaganie, ale nieco słabiej. W trybie 4x4 samochód również używa obu silników, niemniej jednak tutaj jest to wykorzystywane do utrzymania przyczepności. A więc nie siła, a raczej stały kontakt opony z nawierzchnią. Przy czym warto podkreślić, że nazewnictwo 4x4 jest raczej umowne, nie ma tu mowy o żadnych właściwościach znanych z typowych aut terenowych. Jednak ten tryb może się przydać, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze, pokonując bardzo trudną drogą do twierdzy Alego Paszy nad Morzem Jońskim. Ostatni tryb hybrydy, ZEV, przydaje się, gdy chcemy jechać bardzo cicho i oszczędzać paliwo. Samochód na samych akumulatorach przejedzie w normalnych warunkach zaledwie kilka kilometrów, ale wbrew pozorom sprawdza się to świetnie w korkach albo przy długich zjazdach z gór, o czym będzie dalej.




Na południu Albanii wybór hoteli jest ogromny. W samej Sarandzie jest ich chyba kilkaset. Są rozlokowane dosłownie wszędzie. Te lepsze i droższe najczęściej przy samej plaży, od której dzieli nas jedynie ulica i kilka metrów spaceru. Nieco dalej od centrum hotele są tuż przy plaży. To opcja dla leniwych. Przy czym słowo droższe jest oczywiście względne. Nocleg w Albanii to opcja na naszą kieszeń. Dobry, trzy-czterogwiazdkowy hotel to wydatek rzędu 30-40 euro za pokój dwuosobowy ze śniadaniem. Najdroższe miejsce, które udało nam się znaleźć oznaczało wydatek 80 euro. Ale można też dużo taniej, w hotelach, z których dalej do plaży, da się zanocować za 20 euro w bardzo dobrych warunkach. Tańśzych miejsc nie sprawdzaliśmy. Jeśli chodzi o rezerwację, to przyjeżdżając przed okresem letnim nie warto zawracać nią sobie głowy, tylko po prostu trzeba się przejść po 5-10 hotelach i sprawdzić, który nam odpowiada. Natomiast w sezonie o miejsca jest trudniej i wtedy rezerwacja przez internet może pomóc. Chociaż obserwując ilość hoteli czasem trudno uwierzyć, że może tu nie być miejsc. No tak, ale my piszemy o euro, a przecież narodową walutą Albanii jest Lek. Tradycyjnie nie braliśmy ze sobą żadnej gotówki, licząc na bankomaty na miejscu. A jest ich dość dużo - w miejscach turystycznych. Na prowincji można jednak zapomnieć (przynajmniej na razie) o takich udogodnieniach i płaceniu kartą. Dlatego po przyjeździe na miejsce warto udać się do bankomatu i wypłacić ... no właśnie. Ile wypłacić i jak to się liczy? Przy aktualnym kursie wymiany (maj 2012) 10.000 lek to około 300 złotych. Przy czym kwota ta wystarczy na dość długo, bo ceny są dość akceptowalne, nawet w kurortach.

Czas zacząć nasz test. Kluczyki i dokumenty wręczone, trasy testowe rozdane, czas ruszać na podbój Albanii. Jak jeździ Peugeot 508 RXH i jak naprawdę jeździ się po Albanii? Jakie są drogi a jacy kierowcy? Sprawdzimy. Pierwsze chwile to przyzwyczajanie się do samochodu. Tryb auto i ruszamy w pierwszą trasę testową, która wiedzie z Sarande wokół dużego jeziora, aż do starożytnej twierdzy i promu. Auto otwiera się na dotknięcie ręki - mamy system bezkluczykowy. Zasiadamy w fotelu, naciskamy przycisk start i ... ciesza. Na wyświetlaczu pojawia się tylko napis READY. Można jechać. Samochód rusza bezszelestnie. Działa tryb elektryczny. Na początku jest to bardzo dziwne wrażenie, bo jedyny szum to koła. Trzeba też mocno uważać na pieszych. Naprawdę! Szczególnie w tak gęstym ruchu, jaki jest w kurorcie. Samochodu praktycznie nie słychać. Silnik diesla włącza się prawie niezauważalnie przy wyższych prędkościach. Przy w pełni naładowanych akumulatorach może to być nawet 50 kilometrów na godzinę a nawet nieco więcej, jak pokazały nasze testy. Pisaliśmy jednak wyżej, że akumulatory starczają na kilka kilometrów jazdy. Kiedy więc są ładowane? Hybrydowy napęd PSA jest skontruowany bardzo sprytnie - ładowanie może odbywać się z silnika głównego, ale przede wszystkim działa podczas.. hamowania. Wtedy zespół elektryczny działa jak hamulec - prądnica i dostarcza do akumulatorów prądu. Wystarczy kilka dłuższych hamowań i mamy 100% naładowania. Genialne rozwiązanie a przy tym oszczędza klocki hamulcowe. To rozwiązania doskonale sprawdza się też podczas długich zjazdów z gór, a gór tutaj naprawdę nie brakuje :-)



Wracając do Albanii - jak wyglądają ceny? Przyzwoicie. Paliwo kosztuje co prawda tyle co u nas, czyli powyżej 5 złotych za litr (taniej jest w dużych miastach, drożej na małych, oddalonych stacjach). Natomiast jedzenie w restauracjach wypada dość korzystnie. W drogich lokalach na samej plaży dobry obiad, składający się z zupy, drugiego dania, deseru i butelki stołowego wina, można zjeść za około 30 złotych. Nawet kulinarne szaleństwa nie będą nadwyrężały naszego portfela. Załączamy menu z dwóch restauracji (na tle Albanii dość wysokie ceny, obie dobre restauracje z popularnych miejsc obleganych przez turystów), można samemu sprawdzić i poprzeliczać do woli. Stołować można się zresztą taniej, ułatwia to duża ilość małych lokali, opisanych swojsko jako "fast food". Turecki kebab to wydatek poniżej 10 złotych, a przekąski typu hot-dog czy hamburger za połowę tej ceny. Jak już jesteśmy przy kulinariach, to warto podkreślić, że jak przystało na kraj południowy, można tutaj zjeść pyszne owoce morza (zdecydowanie lepiej na wybrzeżu niż w głębi kraju) oraz mnóśtwo świeżych warzyw i owoców. Popularne sałatka, przyrządzona z sałaty, ogórków, pomidorów, papryki i cebuli smakuje naprawdę znakomicie. Do picia można wybrać coś z lokalnych wód mineralnych a miłośnicy alkoholi znajdą tu ciekawy wybór piwa czy wina. Są też mocniejsze trunki, o czym dalej.

Czas ruszać dalej, a nasza dzisiejsza trasa testowa, która ma około 60 kilometrów, to przejazd wokół Sarandy. Na trasie jest wszystko, od asfaltu, bo trudną drogę terenową. Peugeot 508 RXH jest samochodem bardzo komfortowym. W środku bardzo dobrze wyciszony, mamy wrażenie, że lepiej niż klasyczna pięćsetósemka, chociaż może to być spowodowane częstą pracą silnika elektrycznego. Automatyczna skrzynia biegów świetnie sobie radzi na podjazdach i krętych drogach, natomiast przy zjazdach testujemy uroki trybu ZEV oraz pracy w trybie Sport, co pozwala skutecznie hamować silnikiem elektrycznym. Ładowanie akumulatorów trybu elektrycznego, zgodnie z tym co obiecuje producent, jest błyskawiczne. Przy okazji udaje nam się odkryć pewien minus związany z klimatyzacją w trybie elektrycznym. O tej porze roku (maj) w Albanii jest bardzo gorąco, na termometrze mamy ponad 30 stopni, a silnik elektryczny nie napędza sprężarki klimatyzacji. Powietrze to wnętrza leci chłodne, ale nie zimne. Dlatego w upały - jeśli chcemy korzystać z klimatyzacji - należy używać np. trybu sport, w którym oba silniki pracują stale. Inaczej momentami będzie naprawdę gorąco. Jest to może drobna rzecz, ale wydaje nam się, że w kolejnej odsłonie hybrydy PSA powinno popracować nad chłodzeniem, bo w krajach południowych może to być spory problem. Wróćmy jeszcze do skrzyni MCP - działa ona bardzo płynnie i jeździ się tym autem wyjątkowo przyjemnie. Demom prędkości to jednak nie jest. Ze względu na swoją budowę skrzynia ma takie jakby momenty zastanowienia. I jeszcze jedna uwaga, która dotyczy ogólnie prowadzenia - - podczas dynamicznych manewrów, takich jak wyprzedzanie, warto używać trybu Sport. W trybie Auto wszystko dzieje się dość majestatycznie i chociaż podczas wyprzedzania auto rusza błyskawicznie do przodu, tryb Sport daje większą pewność kontroli sytuacji a moc jest wykorzystywana maksymalnie.

W Albanii jest mnóstwo zabytków a na naszej testowej trasie jest jeden z najciekawszych zabytków w tym miejscu - Butrint National Park. Na sporym półwyspie zbudowano twierdzę. W naszym Peugeotowym przewodniku jest ona określona jako "historia terenów Morza Śródziemnego w pigułce". Można tu znaleźć wszystkie rozwoju i upadku imperiów, które władały tymi okolicami. Najwcześniejsze ślady osadnictwa datują się na 400 lat przed naszą erą. Dzisiaj budynki, reprezentujące ponad dwa tysiące lat historii, są do dyspozycji turystów. I może właśnie przez to, wstęp na ten niezwykły teren kosztuje aż 700 leków, ewenement jak na bilety wstępu w Albanii. Według starożytnych przekazów, Butrint zostało założone przez uchodźców z Troji. W czasach rozwoju imprerium rzymskiego powstało tutaj spore miasto, pojawiło się forum romanum, teatr, rozbudowano też umocnienia miejskie. Całość miała ponad 20 hektarów powierzchni. Do dzisiaj ruiny wspaniałych budowli świadczą o rozmachu, jaki towarzyszył budowniczym. Z czasów chrześcijańskich ocalała m.in. Wielka Bazylika. Nie ma co prawda dachu, ale trzynawowe założenie z 6 wieku naszej ery jest wspaniale zachowane. Warto udać się na dłuższy spacer i obejść cały półwysep. Później można odpoczać przy chłodnych napojach i dobrym jedzeniu w pobliskiej Willi Livia, zbudowanej na planie rzymskiej rezydencji. Menu wraz z cenami z tego miejsca znajdziecie w załączonych zdjęciach.

Po tej historycznej wycieczce czas zasiąść za sterami 508 RXH i wjechać na odcinek określony w naszej mapce testowej jako terenowy - opcjonalny. Najpierw przeprawa lokalnym promem, który wygląda tak, jakby miał za chwilę zatonąć. Peugeot budzi mnóstwo uwag współtowarzyszy podróży a dzieciaki rozdziawiają buzie, gdy bezszelestnie wjeżdża i wyjeżdża z promu. Droga, położona na wale przeciwpowodziowym, oddzielającym rzekę od kanału i terenów pastewnych, wiedzie w kierunku małej twierdzy Alego Paszy. Świetnie ją było widać z góry, gdy jechaliśmy do Burint, a teraz chcemy ją zobaczyć z bliska. Droga jest bardzo trudna i momentami wydaje nam się, że RXH może zawiesić się na ostrych zjazdach. Ale nieco podwyższone zawieszenie i napęd 4x4 dają radę! Do samej twierdzy Alego Paszy nie udaje się dojechać, mimo wszystkich swoich zalet 508 RXH nie pływa, a od zamku oddziela nas jeszcze jedno pasmo wody. Łódki w pobliżu nie mamy, za to nagrodzeni zostajemy niesamowitymi widokami na Morze Jońskie, rzekę o niezwykłym kolorze i ogromne rozlewisko, przy którym pasą się stada krów. Napęd 4x4 przydaje się nam drugi raz podczas zawracania na wąskiej drodze, momentami przynajmniej jedno z kół traci przyczepność na tych sporych nierównościach. Powrót oznacza kolejny przejazd przez górki na drodze i ostatecznie wracamy na asfalt. Teraz czas na odcinek testowy do miejscowości nazwanej Xara (Xare). Skojarzenie z Citroenem jednoznaczne. Tutaj asfalt jest dużo gorszy i sprawdzamy jak zachowuje się zawieszenie. Objeżdżamy górskie jezioro, oglądamy zabytkowe zabudowania w miasteczku i kierujemy się na drogę powrotną do Sarande. Spalanie w trybie mieszanym nie przekracza 7,8 litra, a warto podkreślić, że jeździmy po terenie górzystym. Z Xare do Sarande prowadzi malownicza droga, wijąca się wśród wzgórz. Z daleka widzimy morze i miejsca, które przed chwilą odwiedziliśmy.

Peugeot 508 RXH to świetny kompan takiej podróży. Zajrzymy jeszcze na chwilę do wnętrza, bo chociaż znamy już te samochody z poprzednich testów, to mamy jeszcze kilka drobnych zmian. O systemie sterowania hybrydą już pisaliśmy. Teraz czas na słowo o wyświetlaniu parametrów hybrydy. Można je oglądać na środkowym, dużym wyświetlaczu. Są dwa ciekawe ekrany: jeden obrazuje w czasie rzeczywistym przepływ energii w aucie. Na schematycznym rysunku widzimy silnik diesla oraz silnik elektryczny i akumulatory. W każdym momencie widać z jakiego źródła napędu korzysta samochód i jaki jest stan naładowania akumulatorów. Możemy również sprawdzić czy w danym momencie auto ładuje się czy nie. Gdy pracuje sam napęd elektryczny, na ekranie widać komunikat Emisja Zerowa. Drugi ekran, dostępny z informacjami o hybrydzie, to podsumowanie zużycie paliwa oraz informacja ille czasu (procentowo) był używany napęd hybrydowy. Drobnym minusem jest brak tłumaczenia z angielskiego niektórych komunikatów. Warto to poprawić! Dodatkowo informacje o przepływie energii można wyświetlić na małym ekranie pod zegarami. Przydatna rzecz dla kierowcy, który chce wszystko wiedzieć na temat sytuacji w samochodzie. Warto w tym miejscu podkreślić, że rozwiązanie hybrydowe projektowane jest głównie do miasta, ale przydaje się także podczas wyjazdów, o czym nie raz i nie dwa się przekonaliśmy.



No dobrze, posiedzieliśmy trochę w środku to czas wysiąść i pozwiedzać Albanię. Nasza druga i niestety ostatnia już trasa testowa wiedzie do Syri i Kalter. Pod tą dziwną cokolwiek dla nas nazwą kryje się niezwykłe bijące wodne serce Albanii. Jest to Blue Eye, Błękitne Oko, miejsce tak niezwykłe, że każdy kto jest w tym rejonie po prostu musi tam pojechać. Czytaliśmy o nim wcześniej w internecie, ale żaden opis i chyba żadne zdjęcie (oprócz naszych własnych oczywiście ;-) ) nie oddają piękna i dynamiki źródła. Przy tej okazji mała dygresja - wszystkie te piękne miejsca są dość słabo oznaczone i jadąc drogą z Serandy trzeba mocno uważać, aby tam trafić. Przy wjeździe strażnik pobierze od nas opłatę - to zaledwie kilka złotych, ale lubi naciągać zagranicznych turystów i warto uważnie liczyć resztę. To jednak drobiazgi, wróćmy teraz do samego źródła. Proszę sobie wyobrazić gęsty zielony wysoki las i szumiącą rzekę, która ma koło 10 metrów szerokości. Teraz dodajmy do tego wyimaginowanego obrazu jeszcze pionową w zasadzie ścianę ziemi i skały, spod której bije woda. Spójrzmy na to miejsce i zobaczymy wiry wodne a gdzieś pod nimi niezwykłą błękitną głębię. Wiry mają kilka metrów średnicy a woda wybija z tego oka z prędkością kilku metrów na sekundę. To właśnie Błękitne Oko, perła Albanii. Woda jest krystaliczne czysta i piekielnie zimna. Tuż przy źródle jej temperatura wynosi mniej niż 10 stopni, co przy 30 stopniach w cieniu jest sporą różnicą. Dawniej, gdy woda wybijała spod ziemi z jeszcze większą siłą, unosiła do góry kamienie, wrzucane do środka. Dzisiaj toczą się one wartko po dnie rzeki w dół. Oko jest krystalicznie czyste i sprawia niesamowite wrażenie. Przyjazd tam przed sezonem pozwala uniknąć natrętnych turystów. Dla spragnionych odpoczynku tuż obok jest coś w rodzaju kawiarni nad zimną rzeką a kawałek dalej znajduje się restauracja.

Resztę relacji zobacz:
www.francuskie.pl/testy

Tekst i zdjęcia: Jędrzej Chmielewski
Our website is protected by DMC Firewall!